Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Boliwia
W Pantanal zakonczylismy swoja wizyte w Brazylii i skierowalismy sie w strone Boliwii
Ktora zachecala nas swoja egzotyczna kultura i folklorem oraz ciekawym polozeniem geograficznym
Najpierw jednak musielismy dostac sie do granicy, ktora przekroczyc mielismy w brazylijskim miescie Corumba
I to doslownie przekroczyc, poniewaz zostalismy wysadzeni tuz przed granica i dalej trzeba bylo na piechote
Wysoka brama wskazywala nam kierunek marszu
Zwawym krokiem ruszylismy wiec na spotkanie z nowym krajem
I wkrotce znalezlismy sie po boliwijskiej stronie
W tamtejszym granicznym miasteczku Puerto Quijarro, ktorego centralnym punktem byla stacja kolejowa
Po chwili i my sie tam znalezlismy, gdyz tam miala sie zaczac nasza podroz po tym nieznanym dla nas jeszcze kraju
Poniewaz jednak na pociag musielismy czekac kilka godzin, wiec w miedzyczasie postanowilismy rozgladnac sie dookola
I wyszlismy na spacer po ulicach miasteczka, ktore tak szczerze mowiac nie wygladaly zbyt atrakcyjnie
Choc wsrod marnej zabudowy znalezlismy i bardziej eleganckie domostwa
W sumie jednak nie bylo sie czym zachwycac, a miasto wygladalo na opustoszale, ale to chyba z powodu upalu, gdyz od samego rana zar az lal sie z nieba, a ulice i sciany domow wrecz dyszaly goracem
Aby jednak zabic troche czasu, nie zwazajac na zabojcza temperature, podazylismy w strone przejscia nad torami kolejowymi, liczac ze stamtad zobaczymy cos ciekawszego
I rzeczywiscie po wspieciu sie na gore, otworzyla sie przed nami daleka panorama najblizszej okolicy
A samo miasto rowniez nabralo uroku, poniewaz zginelo w gaszczu zieleni
No i oczywiscie mielismy tez widok na dworzec i pociagi czekajace na odjazd
W drodze powrotnej na stacje przystanelismy przy ogromnych malowidlach na murach, z ktorych czesc zwiazana byla z kolejnictwem
Inne uwiecznialy jakichs boliwijskich przywodcow czy tez bohaterow narodowych
Byly tez obrazy poswiecone scenom wojennym
Ale nam najbardziej podobaly sie te zwiazane z natura
Prezentujace najciekawszych przedstawicieli lasow boliwijskich
Idac tak wzdluz murow, dotarlismy znowu na stacje
Gdzie z kolei moglismy podziwiac zdjecia z atrakcjami najblizszego regionu
Byla na nich tez trasa naszej jazdy do Santa Cruz
No i reklama pociagu ktorym mielismy jechac, o takiej znajomej nam nazwie Oriental Express
Z wielkim wiec zapalem w koncu do niego wsiedlismy i choc nie oczekiwalismy zadnych luksusow
To zupelnie sie nie spodziewalismy, ze bedziemy siedziec na wmontowanych do wagonow autobusowych siedzeniach i to przypieci pasami bezpieczenstwa, co bylo konicznoscia, bo choc nasza 18-to godzinna jazda posuwala sie w zolwim tempie, to przy okazji kolysalo nami tak jak na statku podczas sztormowej pogody
Do tego halas kol na stykach szyn, do zludzenia przypominal wystrzaly z karabinu i nie tlumily go nawet kuloodporne zaluzje, ktorymi dla bezpieczenstwa pasazerow, zasloniete byly wszystkie okna, a jedynym pocieszeniem byl fakt, ze w takich warunkach nie latwo jest strzelic w okno pociagu i jeszcze kogos trafic.
Jakos jednak szczesliwie i w calosci dotarlismy do celu, ktorym bylo najwieksze miasto Boliwii Santa Cruz
Patrzac na nie z gory, wyglada ze jezdzac po nim mozna sie nabawic zawrotow glowy
Samo jednak stare centrum nie bylo tak skomplikowane
Mimo wiec marnie przespanej nocy w rozbujanym pociagu, natychmiast po zostawieniu bagazy ruszylismy na jego ulice
Pierwsze co spotkalismy po wyjsciu z hotelu to sklepy pamiatkowe, a w jednym z nich natknelismy sie na ciekawe koszulki z boliwijska wersja Hinduskiej kamasutry
My jednak akurat zainteresowani bylismy innego rodzaju atrakcjami, wiec podazylismy dalej waskimi zaulkami i wkrotce na koncu jednej z malych uliczek ukazala sie nam jakas wieza koscielna
Nalezala ona do poteznej miejskiej katedry pochodzacej z poczatku XVII-go wieku
Ktora akurat byla otwarta, wiec ochoczo wstapilismy do srodka
Bardzo zreszta ladnie odnowionego i tylko drewniane stropy swiadczyly o podeszlym wieku tego kosciola
Po wyjsciu na zewnatrz, na wielki plac przy ktorym stoi katedra, zauwazylismy jakies duze zgromadzenie ludzi
Podeszlismy wiec blizej i okazalo sie, ze akurat odbywaly sie tam pokazy psow policyjnych, ktore z wielka ochota i precyzja wykonywaly polecenia swoich treserow
Widowisko rzeczywiscie niecodzienne, a na koniec mozna sobie nawet bylo zrobic zdjecie z jego bohaterami
A to juz pobliskie skupisko stylowych sklepow turystycznych, gdzie jednak nie zabawilismy zbyt dlugo, poniewaz trzeba bylo wracac do hotelu, aby sie zakwaterowac
Znowu wiec znalezlismy sie na glownym placu, a stamtad juz prosta droga
No a z okna naszego pokoju wypatrzylismy hotelowy basem
Wiec gdy sie okazalo, ze urzedowala tam cala nasza grupa, to i my postanowilismy skorzystac z tego luksusu
I ochlodzic nasze solidnie przegrzane po porannym spacerze ciala
Nie pozwolilismy sobie jednak na zbyt dlugi wypoczynek i wkrotce znow ruszylismy na miasto
I na jego sliczny rynek zamieniony na park
I ozdobiony wspaniala kolonialna architektura otaczajacych go budynkow
Jednym z nich byl elegancki ratusz
A kolo niego umiescil sie jakis nowoczesniejszy obiekt
Z kolei po przeciwnej stronie krolowala znana juz nam katedra
Do ktorej znowu sie skierowalismy, poniewaz dowiedzielismy sie, ze mozna wejsc na jedna z jej wiez
Dzielnie ruszylismy wiec pod gore
Wspinajac sie coraz wyzej po waskich schodkach
W koncu wydostalismy sie na zewnatrz i okazalo sie ze jestesmy na poziomie dachu kosciola
Z drugiej zas strony ukazal sie nam widok na nasz hotel, nalezacy do jednych z najnowoczesniejszych budynkow w starym miescie
Natomiast patrzac w dol ujrzelismy morze zieleni pod ktorym ukrywal sie glowny plac starowki Plaza Principal
Po chwili podziwiania widokow z gory, przyszedl czas na powrot na ziemie
Podazylismy wiec znow do klaustrofobicznej klatki schodowej
I ruszylismy na dol
A po wyjsciu z kosciola zagladnelismy jeszcze na jego boczna strone
Gdzie na kolejnym szerokim placu natrafilismy na kolorowe malowidla scienne
Ktore obrazowaly miedzy innymi sceny z historii Boliwii
Potem wrocilismy juz na glowny rynek
Ktorego niektore budynki byly juz swiatecznie ozdobione
Pieknie rozkwiecony byl rowniez park
W ktorego centrum umiescil sie pomnik lokalnego bohatera Ignacio Warnesa
Poleglego w walce o niepodlegolosc miasta
Po krotkiej eksploracji parku znalezlismy wolna lawke, na ktorej przycupnelismy na chwilke
Zastanawiajac sie czy ta sielska i spokojna atmosfera nie jest zasluga duzej ilosci mundurowych jaka przewijala sie w tym miejscu
Wkrotce jednak zerwalismy sie znowu i popedzilismy do rejonu kramow i sklepikow z pamiatkami
Kompleks ten byl pieknie zagospodarowany i sam w sobie stanowil turystyczna atrakcje
Co chyba spowodowalo, ze i ceny tamtejsze nie nalezaly do najnizszych
Ale poogladac mozna bylo za darmo
Na koniec dnia znowu znalezlismy sie na rynku
Przy ktorym ulokowana byla restauracja gdzie mielismy zamowiona kolacje
A taras na ktorym siedzielismy wychodzil prosto na pieknie oswietlony Plaza Principal
Oraz rownie wspaniale rozswietlona katedre
I w tej pieknej scenerii spedzilismy nasze ostatnie chwile w sercu tego najwiekszego boliwijskiego miasta, jako ze nastepnego dnia trzeba bylo ruszac dalej
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 15 odwiedzający (23 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|