alek-ewa
  Boliwia - Sucre
 


Boliwia



Nastepnym boliwijskim miastem na naszej trasie byla jedna z dwoch stolic tego kraju - Sucre



Przy okazji zostawialismy za soba niziny, a zamienialismy je na gory i to dosc pokaznych rozmiarow



Poniewaz jednak przejazd gorami byl bardzo czasochlonny, a drogi nie najlepsze, wiec tym razem skorzystalismy z transportu lotniczego



Pierwsze co ukazalo sie nam z okien samolotu byly zielone lasy i laki poprzecinane wstegami rzek



Potem wyrosly przed nami niezliczone pasma gorskie



Miedzy ktorymi moglismy wypatrzec uprawne doliny



Wkrotce jednak krajobraz stawal sie coraz bardziej pustynny, a niektore rzeki byly zupelnie wyschniete



Natomiast drogi mozolnie wspinaly sie pod gore



No i wreszcie ukazalo nam sie Sucre, szeroko rozlozone na ogromnej wyzynie



  A na koniec lotu czerwone dachy jego starej zabudowy wypelnily nam caly horyzont


    Sucre

Sucre powstalo jako La Plata czyli Srebrne Miasto, na miejscu indianskiej osady Charcas w polowie XVI-go wieku, a swoj rozkwit i owczesna nazwe zawdzieczalo bogatym zlozom srebra odkrytym w niedalekim Potosi



Podczas swego istnienia czterokrotnie zmienialo ono swoja oficjalna nazwe, a oprocz tego ma przydomek bialego miasta, ze wzgledu na kolonialna zabudowe preferujaca wlasnie ten kolor budynkow



Poniewaz lezy ono na wysokosci 2800 metrow npm, wiec po przylocie zrobilismy sobie tylko krotka wycieczke do lokalnej wytworni folklorystycznych wyrobow



A reszte czasu spedzilismy na wypoczynku i aklimatyzacji



Co prawda budynek naszego hotelu przylegal do szkolnej sali gimnastycznej, wiec nasz spokoj zaklocaly czeste krzyki i halas odbijanych pilek, ale nam z wiadomych przyczyn, za bardzo to nie przeszkadzalo



Zwlaszcza ze nastepnego dnia przeniesiono nas do innego pokoju, ktorego drzwi wychodzily na piekny hotelowy dziedziniec, bedacy oaza zieleni i relaksu



Mielismy stamtad rowniez piekny widok na snieznobiala wieze jednego z wielu kosciolow miasta, Santo Domingo



A w ogole nasz hotel byl bardzo pieknym i stylowym obiektem



A najwazniejsze, ze polozony byl bardzo blisko centralnego placu, a tym samym stanowil wspanialy punkt wypadowy na spacery po miescie, ktore zawarly sie w tym schematycznym planie



Najpierw oczywiscie znalezlismy sie na rynku zwanym placem 25-go Maja, gdzie odkrylismy miejsce wskazujace punk zerowy do obliczania odleglosci



Na srodku placu zamienionego na piekny park stal pomnik pierwszego prezydenta Boliwii Antonio Jose de Sucre, bedacego zarazem wielkim bojownikiem o niepodleglosc tego kraju, a wokol placu  znalazlo miejsce kilka waznych obiektow, z ktorych najbardziej widoczna byla katedra



Obok niej usadowil sie piekny budynek dawnego palacu prezydenckiego, jako ze La Plata w 1839-go roku zostala konstytucyjna stolica kraju, w tym samym zreszta czasie zmieniajac swoja nazwe na Sucre, pochodzaca od nazwiska wspomnianego wczesniej Antonio de Sucre


  Z kolei na sasiedniej stronie stal zabytkowy dom pochodzacy z poczatkow XVI-go stulecia zwany Domem Niepodleglosci, w ktorym w 1825 roku podpisana zostala deklaracja niepodleglosci Boliwii


Nowego kraju ktorego nazwa pochodzi od nazwiska najslynniejszego bojownika o jej wyzwolenie, Simona Bolivara



Kawalek zas dalej ulokowal sie elegancki budynek miejskiego ratusza



Po krotkim zapoznaniu sie z glownym placem miasta, ruszylismy nasza ulica w gore, w strone gdzie mial byc podobno najlepszy na niego widok



Po drodze przystanelismy na chwilke przy najstarszym kosciele dawnej La Platy, ktorym byl kosciol sw Lazarza - San Lazaro, zbudowany w 1538 roku



A nasza ulica wspinala sie ciagle pod gore



Az dotarlismy na maly placyk usytuowany u stop wzgorza



Na ktorym krolowal snieznobialy kosciol z poczatku XVII-go wieku, zwany La Recoleta



Zbudowany jako klasztor franciszkanski, a teraz mieszczacy w sobie muzeum sztuki religijnej



Z kolei po przeciwnej stronie placu powstala dluga budowla bedaca wlasciwie tylko dachem podpartym na dwoch liniach kolumn



Gdzie lokalni mieszkancy rozkladali swoje stoiska z pamiatkami



I ktorej druga strona otwierala sie na szeroka i daleka panorame okolicy



Stanowiac wspanialy punk widokowy na miasto rozciagajace sie u stop wzgorza



Natomiast tuz pod nami ulokowala sie kawiarnia czy tez restauracyjka majaca chyba najlepsza pozycje w calym miescie



Oczywiscie z miejsca gdzie my bylismy widok byl jeszcze ladniejszy, wiec spedzilismy sporo czasu na jego podziwianiu



W koncu jednak trzeba bylo zaczac schodzic na dol



Tym razem wybralismy inna droge, ktora w pewnym miejscu konczyla sie pieknymi rabatkami



Tuz obok natrafilismy na jeszcze jeden punkt widokowy, z troche inna perspektywa, wiec i tam zatrzymalismy sie na chwilke



Potem zeszlismy stromymi schodami wzdluz pieknego zielenca



I dostalismy sie na kolejna ulice



Z ktorej coraz blizej bylo do centrum miasta



Wkrotce tez zaglebilismy sie w centralne dzielnice starowki



Natrafiajac po drodze na wypielegnowane male skwerki



I gdzies tam daleko z tylu zostala juz La Recoleta



A my skrecilismy w boczna ulice i dotarlismy pod kolejny kosciol pod wezwaniem Mercedes, ktory swoja architektura odzwierciedlal styl wielu kosciolow w tym miescie



Umiescil sie on tuz przy malym placu zwanym Cochabamba



Przy ktorym stala rowniez jeszcze jedna wspaniala swiatynia - konwent Sw Filipa, ale zbudowany on juz byl w zupelnie innym stylu



A jego elegancki dziedziniec zachwycil nas swoja uroda 



Idac dalej pieknymi ulicami miasta, ktorego starowka wpisana zostala na liste UNESCO



Dotarlismy na kolejny plac a wlasciwie urocza alejke



Przy ktorej miescil sie glowny budynek policji



Ktorej dzielnych przedstawicieli nie trzeba bylo daleko szukac



Na kolejnej zas ulicy nastepna uciecha dla oka w postaci wspanialych kolonialnych budowli, z ktorych ta po prawej byla centrum kulturalnym



A jeszcze kawalek dalej znalezlismy tez zabytkowy budynek Uniwersytetu z 1624 roku, bedacego jednym z najstarszych uniwersytetow w tak zwanym Nowym Swiecie



A to jego wspanialy dziedziniec



Na koniec naszej dalekiej wedrowki po Sucre znowu znalezlismy sie na centralnym placu



Gdzie urzedowaly jakies dziwne stwory



Nie dochodzilismy jednak o co im chodzilo, poniewaz juz solidnie wyglodnielismy po tym calodziennym lazeniu, wiec przyszedl czas na kolacje


No a potem okazalo sie, ze akurat tego dnia wiekszosc muzeow stoi otworem do poznych godzin nocnych i wstep do nich jest bezplatny


            
Rzucilismy sie wiec na zwiedzanie i poznawanie lokalnego folkloru, a zwlaszcza tego jeszcze sprzed czasow kolonialnych



Ktory byl dla nas najbardziej egzotyczny



Bylismy w wielu miejscach i teraz ciezko nam uzmyslowic sobie, ktore eksponaty skad pochadza



W kazdym razie bylo ich bardzo duzo i wszystkie bardzo kolorowe



Ale przy okazji i troche przerazajace



Ogromny kontrast do relaksujacej atmosfery jakiegos pieknego kosciola, do ktorego rowniez trafilismy



Z kolei na rynku dawny palac prezydencki az lsnil od pieknego oswietlenia



A z jego rownie pieknie oswietlonego dziedzinca dobiegaly nas dzwieki glosnej muzyki



Okazalo sie, ze to jakis folklorystyczny zespol prezentowal swoje umiejetnosci

 
           
No a my za to moglismy wcielic sie w dawnych mieszkancow tego kraju lub jego kolonizatorow

 
            
Tylko ciezko sie nam bylo zdecydowac, ktory kostium jest najbardziej twarzowy i w ktorym nogi nie za bardzo scienkly



Na koniec naszego nocnego balowania po miescie dotarlismy jeszcze do Bazyliki sw Franciszka, ktora slynie miedzy innymi z tego, ze w 25 maja 1809 roku bicie jej dzwonu bylo sygnalem do rozpoczecia walki o niepodleglosc



A dzwon ten bil z takim impetem, ze przy okazji pekl i do dzis jest zachowany jako symbol powstania ruchu niepodleglosciowego w Poludniowej Ameryce, ktory zaczal sie wlasnie w Boliwii, choc kraj ten uzyskal swoja wolnosc najpozniej



Dzwon mielismy mozliwosc ogladanc z dachu bazyliki podczas naszej nocnej tam wizyty, a przy okazji moglismy rzucic takze okiem na uroczy placyk tuz obok



Po tej naszej pelnej wrazen nocy, nastepny dzien postanowilismy spedzic bardziej relaksowo



Wyszlismy wiec na glowny plac, aby w jego sympatycznej atmosferze spedzic troche czasu



No i jakims cudem skusilismy sie na wycieczke poza miasto



Bardzo zreszta niezwyklym pojazdem



Ktory zawiozl nas do jednej z najwiekszych okolicznych atrakcji jakim byl Parque Cretacico



Poswiecony glownie dinozaurom zyjacym kiedys w tym rejonie



Replik ktorych naprodukowano w parku dosyc sporo i to podobno orginalnych rozmiarow



A wszystko z powodu tamtejszego kamieniolomu, na ktorego scianach odkryto ponad 5 tys sladow dinozaurow, bedacych tym samym najwiekszym na swiecie ich skupiskiem



Niestety jednak nie ma do nich dojscia i podziwiac je mozna jedynie z daleka, a zblizenie mozliwe jest tylko obiektywem aparatu fotograficznego



 Po parogodzinnym lawirowaniu pomiedzy nogami dinozaurow oraz nasyceniu sie widokiem sladow sprzed tysiecy a nawet milionow lat, truszylismy w powrotna droge




I wkrotce znowu znalezlismy sie na rynku



Tym razem troche blizej przyjrzelismy sie grubym murom katedry, ktora swoimi poczatkami siega polowy XVI-go wieku




A budowana byla przez prawie sto lat, ulegajac w miedzyczasie wielu zmianom



I jest pomieszaniem stylow renesansu i baroku



Przylegajacy do niej palac pochodzi z konca XIX-go stulecia i zbudowany zostal jako palac prezydencki, ale po przeniesieniu boliwijskiego rzadu do La Paz, ktore zostalo druga stolica kraju, stal sie siedziba rzadu stanowego



A to piekne drzwi do niego prowadzace, teraz zamkniete, choc poprzedniej nocy staly dla nas otworem



Tak jak poprzedniej nocy podazylismy tez stamtad do bazyliki Franciszkanow



Na ktorej ogladalismy jej slynny dzwon



Tym razem jednak weszlismy nie na dach, ale do srodka tego stosunkowo skromnego, ale zawierajacego bogato pozlacany oltarz, kosciola



Potem jeszcze wstapilismy do przylegajacego do niego malego parku



Zamknietego charakterystycznymi strukturami lukowymi



Na chwile podskoczylismy tez do znajdujacych sie w poblizu glownych miejskich targow, na ktorych najbardziej kolorowa byla pijalnia na swiezo wyciskanych sokow owocowych



W powrotnej zas drodze na glowny plac zatrzymalismy sie przy restauracji, w ktorej jedlismy swoje posilki




A spacer swoj zakonczylismy przy stylowej fontannie na srodku parku



Nastepnego dnia rano mielismy jeszcze troche czasu na przyjrzenie sie blizej naszemu hotelowi, ktory okazal sie nie lada dzielem sztuki



I jeszcze bardziej ugruntowalo sie w nas przekonanie o swietnosci tego pieknego miasta, w ktorym spedzilismy ostatnie kilka dni

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 37 odwiedzający (59 wejścia) tutaj!  
 
Alek i Ewa Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja