Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Boliwia
Valle de la Luna

Pierwsza nasza wycieczka z La Paz zawiodla nas do Ksiezycowej Doliny

Znajdujacej sie 10 km na poludnie od centrum miasta

A prowadzila do niej bardzo malownicza droga

Ksiezycowa Dolina jest w tej chwili duza atrakcja turystyczna, wiec za wejscie do niej trzeba "platit"

Ale za to poczet powitalny jest bardzo egzotyczny

Po parku prowadza wytyczone trasy, ktore obrazuje ta mapa

A sama dolina wlasciwie nie jest dolina tylko labiryntem waskich kanionow pomiedzy szpiczastymi skalami

Ktore sa produktem erozji spowodowanej wiatrem i deszczem

Ludzka reka dodala do tego specjalne sciezki

I trzeba przyznac, ze spacer w tej scenerii jest rzeczywiscie nie z tej ziemi

Nie z tej ziemi jest rowniez nazwa dana temu miejscu

Lokalni twierdza, ze Neil Armstrong w czasie swojej wizyty porownal ten krajobraz do krajobrazu ksiezycowego, ktory przeciez osobiscie widzial

No i tak juz sie przyjela nazwa Ksiezycowa Dolina

Caly ten teren jest wlasciwie kamienna pustynia, ale od czasu do czasu na skalach wyrastaja kaktusy

Ktore ozywiaja troche ten teren i dodaja mu troche koloru, zwlaszcza kiedy kwitna

Nasza wedrowka po parku w wiekszosci wiodla nas jego gornymi pietrami

Wstepujac przy okazji na specjalnie zagospodarowane punkty widokowe

Od czasu do czasu musielismy jednak zejsc w nizsze partie

Przekroczyc kilka mostow

I zaglebic sie w skalne tunele

A na otwartych terenach gdzie niegdzie pojawiala sie zielona roslinnosc i ku naszemu zdziwieniu wcale nie nalezaca do kaktusoawatych

Po podejsciu jeszcze kilka schodkow do gory, znalezlismy sie na kolejnym punkcie widokowym

Z ktorego roztaczala sie szeroka panorama okolicy

Oraz piekny widok na sasiednie gory, ktore dzieki zawartosci wielu mineralow kontrastowaly swoim kolorytem z calym otoczeniem

Idac jeszcze kawalek dalej

Dotarlismy do szytowej czesci ozdobionej pieknie kwitnacym krzewem

A takze pomnikiem usypanym ku czci ducha Andow

Z miejsca tego udalo sie nam tez wypatrzyc miedzy gorami, dzielnice La Paz, oczywiscie troche zblizone obiektywem

Ale i w blizszej okolicy osiedla ludzkie coraz bardziej podchodzily do Ksiezycowej Doliny

A z nimi pas zieleni powstaly dzieki zapobieglosci lokalnych mieszkancow

Natomiast najbardziej pustynny widok otwieral sie w strone poludniowa

Choc pewnie i tam kiedys dotrze cywilizacja i ludzkie domostwa

A to juz jedna z najbardziej charakterystycznych skal w parku

Zwana damskim kapeluszem chociaz nam sie kojarzyla z innym ustrojstwem

Po drugiej zas stronie juz poza granicami parku wypatrzylismy kolorowe flagi i ludzi przebranych w specjalne kostiumy, pewnie do krecenia filmu albo jakiejs reklamy

Nie mielismy juz jednak czasu na dalsze obserwacje, bo czas naszej wycieczki dobiegl konca i musielismy wracac do La Paz

Nastepnego dnia wybralismy sie na nieco dalsza wyprawe, w wysokie gory otaczajace stolice Boliwii

Tym razem droga prowadzila nas na polnoc od miasta

Pierwsza nasza wspinaczke pod gore zaczelismy ulicami gorskich osiedli i poczatkowo droga nie byla najgorsza

Wkrotce jednak skrecilismy na stroma i wyboista ulice, ktora mogli wybrac na jazde chyba tylko ludzie o duzej wyobrazni

Jakos jednak udalo sie nam szczesliwie wydostac na rozlegla wyzyne ponad miastem, gdzie na chwile moglismy wyprostowac nogi powyginane we wszystkie strony, gdyz w tym malym samochodzie zapakowano 12 osob

Ale wszystkie niewygody dotychczasowej jazdy, zrekompensowal nam piekny widok jaki zastalismy na gorze

Na horyzoncie ukazalo sie bowiem cale pasmo osniezonych szczytow

Czesc z nich zostawialismy z boku

Posuwajac sie wzdluz na pol wyschnietego jeziora

Wkrotce jednak skrecilismy na duzo stromsza trase, ktora miala nas doprowadzic do najwyzej polozonego na swiecie osrodka narciarskiego Chacaltaya

Teren po ktorym jechalismy robil sie coraz bardziej malowniczy

I gdzies tam wysoko nad nami wypatrzylismy cel naszej wycieczki

Kilka przycupnietych niedaleko pod osniezonym szczytem domkow

Pola sniezne otoczyly rowniez nasza droge wspinajaca sie zmudnie pod gore

Daleko zas pod nami zostala rozlegla rownina

W koncu dotarlismy pod obserwatorium astronomiczne, gdzie wiekszosc wycieczek miala koncowy przystanek

Nasz kierowca postanowil jednak dowiezc nas az pod sam osrodek narciarski i zaryzykowal dalszy podjazd

Na szczescie udalo sie nam wyjechac bez wiekszych problemow

Choc droga byla pokryta sniegiem, po ktorym troche nas nosilo, jako ze nasz samochod nie byl samochodem terenowym i mial naped tylko na dwa kola

W kazdym razie niektorym podjazd ten napedzil sporo starchu, a nasza kolezanka, z ktora wybralismy sie na ta wycieczke, postanowila zejsc jak najdalej na piechote, zeby juz tego ponownie nie przezywac

Troche zdegustowane byly takze nasze cukierki, ale wzdelo je chyba nie ze strachu, ale raczej z cisnienia, gdyz od poziomu La Paz wznieslismy sie prawie 2 tys metrow w gore

Jako ze osrodek polozony jest na wysokosci ponad 5 200 metrow npm

Z parkingu mielismy przepiekny widok na rownine, z ktorej przyjechalismy

A takze na osniezony lancuch otaczajacych to miejsce gor

W ktorym dominowal najwyzszy tamtejszy szczyt 6-cio tysiecznika Huayna Potosi

Ktory jak niektorzy twierdza jest wzorcem dla slynnego logo kompani filmowej Paramount Pictures

Po przeciwnej stronie parkingu uroczy widok stanowila mala drewniana chatka

Zawieszona na pionowej scianie schodzacej na dno rowniny

Natomiast glowny budynek osrodka, usytuowany byl tuz pod zboczem gory, wygladal na troche zaopuszczony

Niestety bowiem tamtejszy teren narciarski wlasciwie przestal istniec, lacznie z zanikiem lodowca Chacaltaya

Jeszcze w 2005 roku dalo sie po nim jezdzic, ale w kilka lat pozniej w zwiazku z ocieplajacym sie klimatem, stopil sie zupelnie

Czesc wycieczkowiczow zdecydowala sie podejsc jeszcze wyzej, ale my ze wzgledu na limitowany czas i starczy rozsadek podparty chorymi kolanami

Postanowilismy przysiasc na laweczce umieszczonej w bardzo strategicznym punkcie

I spokojne nacieszyc sie pieknymi widokami jakie sie wokol nas rozposcieraly

Potem jeszcze tylko chwila zabawy na sniegu

I ruszylismy w droge powrotna, ktora okazala sie wcale nie taka straszna

Tylko troche sie niepokoilismy co stalo sie z nasza kolezanka

W koncu jednak ja dopadlismy, choc bylismy naprawde zaskoczeni, ze tak daleko doszla i doszlismy do wniosku, ze strach ma nie tylko duze oczy, ale i dlugie nogi

No ale dzieki temu moglismy zrobic sobie krotki przystanek na ostatnie spojrzenie zarowno na gory

Jak i malownicze jeziorka rozrzucone ponizej

Z ktorych czesc lezala na granicy sniegu

A inne schodzily pietrami coraz nizej

A najwieksze wypatrzylismy na samym dnie doliny

Na nas tez wkrodce nadszedl czas na popedzenie na dol

I ani sie nie obejrzelismy jak wyladowalismy znowu na szerokiej rowninie Altiplano upstrzonej pojedynczymi domkami

Niedlugo potem zaczelismy tez nasz ostatni zjazd w strone La Paz

I wkrotce ukazaly sie nam pierwsze dzielnice miasta

Ktore powoli odslanialo przed nami swoje pelne oblicze

Tak niepowtarzalne w swojej scenerii, ze niewiele miast na swiecie moze mu dorownac
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 26 odwiedzający (87 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|