Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Peru
Kolejnym etapem naszej podrozy byl lot do Arequipa
Odlatywalismy oczywiscie z Cusco i wkrotce po starcie ujrzelismy to miasto z lotu ptaka
Byl to juz nasz ostatni rzut oka na piekna stolice Inkow i wspaniale okolice w jakich sie ona usadowila
Gdzies tam w odali rysowaly sie osniezone szczyty gorskie
Ale my tym razem kierowalismy sie w strone, gdzie gory nie byly tak wysokie
Wkrotce tez znowu ujrzelismy jezioro Titicaca, okazalo sie bowiem, ze bedziemy miec miedzyladowanie w Juliaca
Juliaca jest to port lotniczy w okolicach Puno, ktore juz wczesniej odwiedzilismy
Zmienil sie nam tam troche sklad pasazerow i po krotkim postoju ruszylismy w dalsza droge
A naszym celem byla Arequipa, drugie co do wielkosci miasto Peru
Jej lotnisko zbudowane bylo w bardzo podobnym stylu do tego poprzedniego
A nam bardzo spodobal sie rowniez jego apetyczny wystroj wewnetrzny
Niestety jednak dzien szybko sie skonczyl, wiec nasz pierwszy rzut oka na miasto ograniczyl sie tylko do spojrzenia na pieknie oswietlona katedre
Nastepnego zas dnia musielismy ruszac w dalsza droge, w strone malego miasteczka Chivay i krainy wulkanow
A podczas naszej wycieczki mielismy w planie zobaczyc kilka ciekawych rzeczy, z ktorych wiekszosc przedstawiaja powyzsze obrazki
Tym razem nasza droge pokonywalismy samochodem, jadac wzdluz ogromnego parku narodowego Salinas and Aguada Blanca National Reservation
Najpierw jednak musielismy wspiac sie pod gore, a krajobraz dookola przypominal troche kamieniolomy czy tez jakies inne rumowisko
Dobrze choc, ze domki w wioskach ktore mijalismy, mialy troche inny kolor, bo inaczej wszystko byloby przygnebiajaco szare
Wkrotce jednak doczekalismy sie tez zielonych terenow uprawnych, ktore powstaly dzieki ciezkiej pracy ludzkich rak
No a potem dotarlismy juz na skraj parku narodowego
Tam tez ujrzelismy nieznane nam znaki drogowe przestrzegajace przed vikuniami
Zatrzymalismy sie wiec na chwilke
Aby rozejrzec sie dookola
I rzeczywiscie znalezlismy male stadka tych zwierzat pasacych sie przy torach kolejowych, przy ktorych, mamy nadzieje, tez byly ostrzezenia
Z daleka tez ukazal sie nam wulkan Mt. Misti, ktory widoczny jest rowniez z Arequipa tylko z innej strony
Kolejny nasz przystanek to w juz bardziej cywilizowanym miejscu
Nie tylko zastalismy tam przydrozna restauracje
W ktorej mozna bylo sie posilic, albo kupic jakas pamiatke
Ale rowniez elegancka wygodke dla potrzebujacych
Po dalszej kilkudziesiecio minutowej jezdzie sceneria znowu sie zmienila
Przed naszymi oczami otwarly sie szerokie, podmokle laki, na ktorych pasly sie ogromne stada alpak i lam
Natomiast w kamiennych zagrodkach wypoczywaly te bardziej udomowione zwierzeta, ktore wygladaly bardzo dziewczeco wystrojone w czerwone kokardki
Takich zagrodek spotkalismy wiele podczas naszej jazdy, tylko czesto byly puste
A to juz kolejna zmiana sceneri, podczas gdy znowu zaczelismy wspinac sie pod gore
Wkrotce tez dotarlismy na punkt widokowy
Z ktorego widocznych bylo w oddali kilka wulkanow
A na szarych kamieniach lokalni mieszkancy porozkladali swoje bajecznie kolorowe wyroby
Najpiekniejsze byly jednak elegancko wystrojone lamy pozujace do zdjec
Z tego miejsca zaczelismy juz powoli zjezdzac w dol
I na nastepnym punkcie widokowym otworzyla sie nam daleka panorama miasteczka do ktorego jechalismy, Chivay
Miejsce to rowniez wykorzystywane bylo jako punkt handlowy
Nas jednak bardziej interesowaly otaczajace nas krajobrazy
I widok na lezaca u naszych stop miejscowosc, bedaca punktem wypadowym do wypraw nad Colca Canyon
Ktora mimo ze w dolinie, to i tak polozona jest na wysokosci ponad 3600 metrow
Do miasta prowadzily eleganckie kamienne bramy
A my zatrzymalismy sie na glownym placu, ktoremu uroku dodawala piekna gorska sceneria
Dominowal nad nim stary kolonialny kosciol, podobno bardzo ladny w srodku
Niestety byl jednak zamkniety, a i my czasu nie mielismy za wiele
Wiec tylko przespacerowalismy sie glowna ulica i ruszylismy w dalsza droge
Naszym ostatecznym celem tego dnia bylo bowiem male miasteczko Coporaque lezace kilka kilometrow od Chivay
Mielismy tam zamowiony nocleg w pieknej hacjendzie polozonej na jego skraju
Po zakwaterowaniu sie bylo jeszcze troche czasu do obiadu, wiec rozgoscilismy sie na tarasie
Skad roztaczal sie wspanialy widok na okolice
Ktora stanowila sliczny sielski obrazek
Troche mniej sielska okazala sie lokalna lama
Do ktorej Alek podszedl troche za blisko, zeby sobie z nia zrobic zdjecie, a ona tak sie na niego uwziela, ze dosc dlugo gonila za nim z bardzo niecnymi zamiarami
Na szczescie wkrotce nadszedl czas posilku, wiec moglismy schronic sie wewnatrz
W bardzo pieknej jadalni, z jeszcze piekniejszym widokiem za oknami
Po obiedzie skusilismy sie na parogodzinny spacer po okolocy
Ruszylismy wiec dziarsko wzdluz pol uprawnych posiadajacych system nawadniania jeszcze z czasow inkaskich
Wkrotce tez zostawilismy za soba nasza mala miejscowosc
A naszym celem byly stare ruiny na pobliskim pagorku
Wiodla do nich droga przy zielonych tarasach, budowanych rowniez jeszcze przez Inkow
Po podejsciu zas pod gore, naszym oczom ukazal sie widok na znane juz nam Chivay
Potem rownina nagle konczyla sie glebokim uskokiem
A w jego najnizszym miejscu plynela rzeka Colca, rowniez otoczona polami uprawnymi
Natomiast na gorze znalazly dla siebie miejsce dorodne kaktusy
Po chwili podziwiania pieknych krajobrazow, trzeba bylo wracac do naszego osrodka, ktorego czerwone dachy wyraznie widoczne byly z daleka
Po duzo szybszym marszu na dol, przywedrowalismy z powrotem do wioski
I po chwili znalezlismy sie na jej przedmiesiach
Ktore po dojsciu do naszej hacjeny zrobily sie bardzo eleganckie
A uroku temu miejscu dodawala jeszcze stylowa kamienna fontanna
Tego samego dnia mielismy w planie jeszcze inna atrakcje, a mianowicie wycieczke do cieplych zrodel
Z ktorych woda wypelniala male baseny w pobliskim osrodku, ulokowanym we wspanialej gorskiej scenerii
A w zboczu tej gory wykuta byla droga, ktora mielismy nastepnego dnia popedzic w strone najglebszej czesci kanionu
Kolejnego poranka zerwalismy sie wczesnie rano i zostalismy wynagrodzeni wspanialym widokiem z okna naszego pokoju, obejmujacym gory oswietlone promieniami wschodzacego slonca
I jeszcze jedno spojrzenie na otaczajacy nas piekny krajobraz
Na nasza bardzo piekna i stylowa chate
O bardzo egzotycznej nazwie Mamayacchi
I nadszedl czas ruszac dalej
Tego dnia mielismy ujrzec najwieksza atrakcje tamtejszych terenow jaka jest Colca Canyon i jego slynne kondory
Aby tam dotrzec musielismy wrocic sie do Chivay, gdzie przekroczylismy rzeke, a potem podazylismy wzdluz jej lewego brzegu
Przez pewien czas ciagle otaczaly nas zielone uprawne pola doliny Colca
Choc zostawialismy je coraz nizej pod soba
I w tym miejscu zaatakowala nas alpaca z lokalna panienka, ale juz duzo bardziej sympatyczna od tamtej lamy z Coporaque, wiec Alek dal sie namowic na pamiatkowa fotografie
Kawalek dalej zaczelo robic sie coraz ciasniej i gorzysciej
A rzeka zaglebiala sie coraz bardziej miedzy gorskie masywy
I juz daleko z tylu zostawilismy szeroka i zyzna doline
Wkrotce potem dotarlismy do najbardziej widowiskowej czesci kanionu
Ktory charakteryzowal sie bardzo stromymi scianami skalnymi
A gdzies tam za tymi gorami wyplywaly potoki zrodlowe Amazonki plynace juz w przeciwna strone kontynentu Ameryki Poludniowej
W niektorych miejscach plynaca dolem rzeka nie byla wcale widoczna
Ale idac wzdluz specjalnie przygotowanych sciezek
Mozna bylo dotrzec do miejsc gdzie widok byl troche lepszy
Choc i tak z trudem mozna bylo wypatrzec waska struzke wody przedzierajaca sie miedzy skalami
Ktorych ogromny masyw przeslanial caly horyzont
Colca Canyon uznany jest za jeden z najglebszych kanionow na swiecie siegajac 3200 metrow, tyle ze akurat miejsce gdzie mozna go bylo ogladac mialo glebokosc jedynie 1200 metrow
Oprocz ogromnej glebokosci jego atrakcja sa zamieszkujace tam kondory, nalezace do najwiekszych ptakow na swiecie
Nam tez udalo sie je wypatrzec i nie tylko w locie, ale rowniez siedzace na skalistym szczycie
Po przejsciu sporego kawalka drogi wzdluz krawedzi kanionu
Dotarlismy pod krzyz, ktory stal na glownym punkcie widokowym
Stamtad jeszcze raz zerknelismy w skalista przepasc
A na koniec przeszlismy sie jeszcze po otaczajacym nas terenie
I powoli podazylismy do czekajacego na nas na parkingu samochodu
W powrotnej drodze rowniez zatrzymalismy sie kilkakrotnie na paru punktach widokowych
Podziwiajac niesamowity obraz jaki stanowily dziesiatki tarasow wyrzezbionych w skalach
Za soba zostawilismy juz te najwyzsze gory i ostatnie miasteczko doliny
I powoli wracalismy w bardziej dostepne tereny
Zanim jednak opuscilismy Colca Canyon na stale, wstapilismy do przydroznego miasteczka Maca
Ktorego najwieksza atrakcja jest barokowy XVIII-to wieczny kosciol, pieknie odrestaurowany po trzesieniu ziemi w 1991 roku
A ktorego chluba jest wspanialy pozlacany oltarz i rownie bogato zdobione boczne kapliczki
Wkrotce potem przystanelismy jeszcze na chwilke w Chivay
No a na koniec naszej wspanialej wycieczki wrocilismy do Arequipa
Na szczescie tym razem zostalo nam troche wiecej czasu, wiec szybko ruszylismy na ulice miasta
Ktore zaprowadzily nas prosto na glowny plac, przy ktorym czolowe miejsce zajmowala wspaniala katedra
Jest to najwiekszy i najwazniejszy kosciol w miescie i przeszedl bardzo burzliwe dzieje
Poczatki katedry siegaja polowy XVI-go wieku i jest wlasciwie tak stara jak samo miasto
Niestety jednak byla wielokrotnie niszczona przez trzesienia ziemi, a najpowazniej na poczatku XVII stulecia, kiedy zostaly z niej tylko gruzy.
Za kazdym razem zostawala ona jednak odbudowywana i w dniu dzisiejszym ciagle stoi w calej swej okazalosci
Dominujac nad eleganckim Plaza de Armas
Bedacym pieknym parkiem w srodku miasta
Ktoremu wiele uroku dodaja wspaniale kolonialne budowle ulokowone wokol niego
Na jednym z naroznikow placu dostrzeglismy kolejny stary kosciol
Zbudowany on zostal na przelomie XVI-go i XVII-go wieku prze Towarzystwo Jezusowe i jest jednym z najwspanialszych przykladow Andyjskiego Baroku
Wedrujac dalej ulicami Arequipa, znalezlismy sie pod poteznymi murami monastyru Santa Catalina zbudowanego pod koniec XVI-go wieku
Wkrotce potem trafilismy takze pod uniwersytecki kompleks kulturalny
Znajdujacy sie w dawnych budynkach klasztoru Sw. Antoniego
I sluzacy jako centrum kulturalne nie tylko dla uniwersytetu, ale takze dla miasta
A to juz basen w naszym hotelu, z ktorego niestety nie bylismy w stanie skorzystac ze wzgledu na bardzo wypelniony czas
Tego samego bowiem wieczora ruszalismy nocnym autobusem w dalsza droge, opuszczajac juz gory i kierujac sie w strone wybrzeza Pacyfiku
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 18 odwiedzający (22 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|