Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
El Salvador
To najbardziej zaludniony a zarazem najmniejszy kraj Ameryki Srodkowej
Ktory przejechalismy w calosci z zachodu na wschod
Najpierw jednak trzeba bylo przekroczyc granice
Ktora stanowila mala rzeczka plynaca gdzies gleboko w dole
A po przejsciu mostu, jeszcze dalszych pare krokow juz na salvadorskiej ziemi
I na drugiej stronie budynku granicznego czekal na nas nasz mikrobusik
Suchitoto
Naszym punktem docelowym w El Salvador bylo male miasteczko Suchitito, pieknie polozone nad jeziorem
A najwieksza dla nas atrakcja mial byc tam
Elegancki hotel, w ktorym zostalismy zakwaterowani
I trzeba przyznac, ze mial wspaniale polozenie, a z tarasu mozna bylo podziwiac piekny widok na pobliskie jezioro
Znajdowala sie na nim rowniez restauracja
Tylko niestety, bylismy w niej chyba jedynymi goscmi
Nastepnego dnia, zamiast oddac sie relaksujacemu nierobstwu wykorzystujac walory naszego hotelu
Juz o poranku ruszylismy na eksploracje okolicy
Znaki kierowaly nas na stolice tego kraju oddalona o kilkadziesiat km
Jednak my nie bylismy na tyle ambitni i wybralismy sie na spacer wzdluz kolorowych uliczek
I dalej droga wiodaca nad jezioro
Po jej jednej stronie natrafilismy na jakas opuszczona restauracyjke z piekna lokalizacja
A po drugiej na wielkie drzewa
Widok na jezioro stawal sie takze coraz blizszy i ladniejszy
W koncu dotarlismy do centrum turystycznego
Tylko gdzie ono jest
Ten budynek wcale nie wygladal na biuro turystyczne
A jezioro rowniez nie sprawialo wrazenia zbytnio zagospodarowanego
Gdzies tam w blocie staly tylko jakies marne chalupki oraz kolorowe lodki rybackie
A na okolicznych lakach pasla sie tez niezbyt egzotyczna zwierzyna
Stwierdzilismy wiec, ze z daleka jezioro wyglada bardziej turystycznie
I ruszylismy w bardza meczaca droge powrotna
Bylo juz bardzo goraco i bardzo pod gore, wiec przydrozne laweczki przydaly sie na odpoczynek
A w hotelu nie oparlismy sie pokusie skorzystania ze wspanialego basenu
Ktory mielismy wylacznie dla siebie
I po raz pierwszy czulismy sie jak na prawdziwych wczasach
Nie trwalo to jednak dlugo
Bo wkrotce znowu ruszylismy na miasto
I do jego centrum z charakterystycznym dla tamtych rejonow snieznobialym kosciolem
Gdzie oddalismy sie sennej malomiasteczkowej atmosferze
Podziwiajac przy okazji maly kolorowy ryneczek
Na koniec znalezlismy takze na tym koncu swiata i cos z najnowszych zdobyczy cywilizacji, dzieki czemu moglismy dac znac rodzinie, ze jeszcze zyjemy
A po powrocie do naszego pieknego osrodka wypoczynkowego
Jeszcze przez chwilke moglismy nacieszyc sie jego relaksujacym charakterem
Oraz przepieknym polozeniem
A po zachodzie slonca trzeba bylo sie juz pakowac, bo nastepnego ranka skoro swit ruszalismy w dalsza droge
Musielismy przeprawic sie przez cala dlugosc kraju az na jego wschodnie krance
Joya de Ceren
Po drodze zatrzymalismy sie w zupelnie nie znanym nam choc bardzo historycznym miejscu
Gdzie w siedemdziesiatych latach ubieglego wieku dokonano niezwyklego odkrycia
Odkopano tam bowiem cala wioske pokryta kilkunastoma warstwami popiolu wulkanicznego
Ktora jak Pompeje w Europie zasypana zostala podczas wybuchu pobliskiego wulkanu
Z ta jednak roznica, ze jej mieszkancy na czas opuscili swoje domostwa
Ktore mimo tej wielkiej katastrofy zachowaly sie w bardzo dobrym stanie
A na popiolach wyroslo juz nowe zycie
I nic nie wskazywalo na to, ze ziemia ta kryje tak wielki archeologiczny skarb
Nasza przygode z Salvadorem mielismy zakonczyc wodna przeprawa do Nikaragui
W dniu odjazdu trzeba bylo wiec zerwac sie skoro swit
Zatoka Fonseca
I ruszyc do miejscowosci La Union polozonej nad wielka Zatoka Fonseca
Niestety jednak mimo wczesnego startu nie zdazylismy przed odplywem, a poniewaz miasto nie dysponowalo odpowiednim zapleczem portowym, wiec nasza dalsza podroz stanela pod znakiem zapytania
Jedynym wyjsciem bylo zdac sie na laske lokalnej marynarki wojennej, ktorej dowodztwo co prawda nie bylo zbyt szczesliwe z takiego rozwiazania
Ale jednak po dlugotrwalych negocjacjach i dokladnych kontrolach jakos sie udalo, a zolnierze nawet chetnie pomogli nam targac po drabinach nasze bagaze
Oczywiscie nie bylo mowy aby przy tym robic jakiekolwiek zdjecia, wiec tylko juz z daleka probowalismy uchwycic sylwetki okretow wojennych, przez ktore musielismy przechodzic, aby dotrzec do naszej lodki
W innym przypadku musielibysmy dostac sie do niej grzeznac po pas w wodzie
Tak jak ci inni dzielni podroznicy
Tak samo zreszta dostali sie na brzeg nasi przewoznicy, aby zalatwic jeszcze jakies niezbedne formalnosci
My na szczescie zostalismy potraktowani bardzo elegancko
I dzieki uprzejmosci marynarki wojennej Salvadoru nie musielismy zmoczyc nawet jednego paluszka
Oczywiscie trwalo to wszystko dosc dlugo, ale w koncu ruszylismy na dalekie wody zatoki
Na swojej drodze napotkalismy kilka wysp z malymi miejscowosciami
A nawet na jednej z nich mielismy zaplanowany posilek
Bardzo nam to odpowiadalo, bo troche wyglodnielismy po porannych przygodach
A poza tym, mimo ze lodka nasza byla bardzo wygodna, to juz chetnie przespacerowalismy sie po stalym ladzie
Zatrzymalismy sie w bardzo eleganckim hotelu
Pieknie polozonym nad mala i bardzo urocza zatoczka
A obiad ktory podano nam na zacienionym pomoscie
Wygladal szalenie obficie i byl bardzo smaczny
I nawet pies wlasciciela musial po czyms takim odpoczac
Nic wiec dziwnego ze i my oddalismy sie krotkiemu relaksowi
Podziwiajac przy okazji rysujace sie w oddali kontury gor Hondurasu, ktory rowniez graniczyl z zatoka
My z kolei ciagle bylismy na ziemi salvadorskiej, a poniewaz musielismy jeszcze dotrzec do Nikaragui, wiec niestety trzeba bylo wkrotce zakonczyc nasz poobiedni odpoczynek i zebrac sie do dalszej drogi w nieznane
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (1 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|