Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Boliwia
Ostatnim odcinkiem naszej podrozy po Boliwii byla jazda z Uyuni do La Paz droga ktora istnieje tylko na mapie, a odwazni ktorych samochody wytrzymaja taka podroz, po dotarciu do celu, nie tylko licza siniaki na calym ciele ale rowniez wytrzasniete z zebow plomby
Poniewaz jednak cala podroz odbyla sie nocna pora, nie bylismy nawet w stanie podziwiac kolejnych widokow Altiplano, ktore ciagle przemierzalismy
La Paz
La Paz jest administracyjna stolica Boliwii lezaca na wysokosci siegajacej od 3200 do 4100 metrow npm, co czyni ja najwyzej polozona stolica na swiecie
A to plan naszych wedrowek po tym miescie, choc nie wszystkie odbyly sie na piechote, gdyz wspinaczki pod gore na takich wysokosci nie naleza do najlatwiejszych i najrozsadniejszych
Po naszym popoludniowym przyjezdzie, jeszcze tego samego dnia zdolalismy zaliczyc orientacyjny spacer do centralnego placu miasta Plaza Murillo
Gdzie czolowe miejsce zajmuje stara katedra, a zaraz do niej przylega palac prezydencki
Ktorego pilnuja przedstawiciele gwardii honorowej
Na placu najwiecej jest golebi
Znalezlismy tam tez miejsce skad liczone sa odleglosci ze stolicy
Po krotkim pobycie na rynku udalismy sie w droge powrotna, ale troche inna trasa, wiodaca przez specjalny most dla pieszych
Ktory ulokowany byl nad glowna arteria komunikacyjna przecinajaca centrum miasta
Bardzo zreszta ladnie przystrojana kwiecistymi rabatkami
Gdzies niedaleko w perspektywie rysowaly sie kontury kosciola sw. Franciszka
Ktory jest jednym z najstarszych kosciolow La Paz, a pochodzi z polowy XVI-do stulecia
Po chwili znowu zaglebilismy sie w waskie ulice
Ktore kusily turystow sklepami pamiatkarskimi
I w ktorych i my spedzilismy sporo czasu
Kolejny dzien to oprocz wycieczki do Ksiezycowej Doliny, kolejne spacery po srodmiesciu
Najblizszym punktem orientacyjnym kolo naszego hotelu byl znany juz nam kosciol Sw Franciszka
Do ktorego tym razem udalo sie nam wejsc
A jego bogato udekorowane wnetrze jest przykladem andyjskiego baroku
Spod kosciola widoczny byl znany juz nam rowniez most dla pieszych, oraz wspinajace sie w gore dalsze dzielnice miasta
My jednak ciagle wedrowalismy po jego centralnej czesci
Charakteryzujacej sie pieknymi kolonialnymi budowlami
W koncu jednak znowu znalezlismy sie na rynku, gdzie krolowala dostojna katedra z polowy XIX-go wieku,
A korzystajac z tego, ze w katedrze akurat skonczyly sie jakies uroczystosci
Udalo sie nam zerknac do jej monumentalnego wnetrza
Duzo weselszy wyglad ma przylegajacy do katedry palac prezydencki, bedacy siedziba rzadu boliwijskiego
A tuz obok na sasiedniej stronie rynku usadowila sie nastepna elegancka budowla
Bedaca z kolei siedziba tamtejszego parlamentu
Na ulicach srodmiescia co chwila przewijaly sie sylwetki tradycjonalnie ubranych boliwijskich kobiet
A pucybuty chyba nie mieli zbyt duzego wziecia w erze noszenia sportowego obuwia
Po chwili bladzenia po starych zaulkach, dotarlismy do chyba najbardziej kolorowej czesci miasta
Ktora byly wielobarwne kamienice usytuowane wzdluz glownej aleji La Paz
To piekne miejsce znalismy juz z naszego spaceru poprzedniego dnia
Ale z przyjemnoscia do niego wrocilismy
A po zejsciu z mostu po drugiej stronie, podazylismy do hotelu, skad wybralismy sie na samochodowa wycieczke w dalsza okolice
Podczas jazdy zauwazylismy jakis przebierancow ukladajacych sie wzdluz naszej drogi
A wkrotce na jednaj z ulic zaskoczyl nas malowniczy korowod
Skladajacy sie z tradycyjnie wystrojonych zesplow
Tanczacych przy dzwiekach glosnej muzyki
Ich roznorodne kostiumy stanowily dla nas ogromna atrakcje
Tak samo zreszta jak tradycyjna muzyka i tance
Najbardziej orginalne wydawaly sie nam meskie kostiumy
Uszyte chyba na jakichs obreczach, bo sterczaly rownomiernie w kazda strone
A stroje tych mlodych dziewczyn, to chyba juz bardziej nowoczesny styl
Po dosc dlugiej chwili podziwiania tanczacego korowodu, ruszylismy na dalsza przejazdzke
Ktora zawiodla nas na wspanialy punkt widokowy Killi Killi
Skad mielismy niesamowity widok na cale La Paz i slynny stadion pilkarski, na ktorym pilkarze Boliwii wygrywaja wiekszosc meczy, jako ze przeciwnicy ze wzgledu na wysokosc, traca sily do biegania juz po kilkunastu minutach
Miasto lezy w dolinie wyrzezbionej przez rzeke Choqueyapu, ktora w swym dolnym biegu zwana jest tez La Paz River
Jego dalsze dzielnice wspinaja sie jednak po otaczajacych go pagorkach jeszce prawie 900 metrow wyzej
Nad nimi zas dominuje trojglowy szczyt drugiej co do wysokosci gory w Boliwii, Mt Illimani siegajacy prawie 6 i pol tys metrow i pokryty wiecznym sniegiem
Ale wracajac do samego miasta to jego panorama z tego miejsca byla naprawde nie do opisania
Budynki La Paz ciagnely sie jak okiem siegnac
Centralna jego czesc miala juz bardziej nowoczesna zabudowe
Natomiast pod gore wspinaly sie te biedniejsze domostwa zbudowane z nieotynkowanej cegly
W tym kamiennym miescie udalo sie nam tez dostrzec pare terenow zielonych
W srodmiesciu zas wypatrzylismy wieze znanej juz nam miejskiej katedry
Wkrotce tez do niego wrocilismy, a dokladniej mowiac na jedna z najlepiej zachowanych kolonialnych uliczek la Paz
Wybrukowana kocimi lbami, malownicza XVIII-to wieczna Calle Jaen
Ktora moze poszczycic sie nie tylko kilkoma muzeami, ale rowniez wieloma sklepami, barami i restauracjami
A to juz jakas dalsza handlowa ulica, rowniez szalenie kolorowa i tetniaca zyciem, na ktorej zakonczylismy nasze zwiedzanie miasta
Nastepnego poranka, widok z naszego okna nie byl zachecajacy, bo gorna czesc miasta spowita byla we mglach, a my wlasnie wybieralismy sie w gory
W sumie jednak pogoda nas nie zawiodla, a na dodatek po powrocie czekala na nas innego rodzaju atrakcja, gdy idac z naszego hotelu za dzwiekami muzyki, natknelismy sie znowu na jakis pochod
Orkiestra grala jak sie patrzy, pieknie prezentujac sie w odswietnych ubraniach
Za nia maszerowali przedstawiciele klasy pracujacej swietujacy jakas nie znana nam okazje
A byli w tak dobrych nastrojach, ze nawet podarowali Alkowi butelke piwa
Po ktorym o malo nie zapatrzyl sie on na lokalne dziewczyny rowniez zdrowo piwkujace
Po skonczonych uroczystosciach ruszylismy w dol w strone centrum, mijajac po drodze opuszczone juz stragany
Az dotarlismy znowu na nasze ulubione miejsce
Przy mostku i kolorowych kamienicach
Nie skusilismy sie jednak na podejscie pod gore po drugiej stronie ulicy
Tylko podazylismy znowu deptakiem wiodacym na Plaza Murillo
Aby jeszcze raz rzucic okiem na wspanialy budynek parlamentu
Oraz stara katedre z przylegajacym do niej palacem prezydenckim, no i stojacy na srodku pomnik bohatera narodowego Boliwii Pedro Murillo
Bedacego sygnatariuszem dokumentu niepodleglosciowego, ktory zginal z reki Hiszpanow, i od ktorego imienia pochodzi nazwa placu
I jeszcze pozegnalne spojrzenie na piekna aleje Montes
Nie mniej kolorowe malowidla na scianach
Oraz stare mury kosciola Sw Franciszka, ktory minelismy po drodze do hotelu
Najciezej jednak bylo nam pozegnac sie ze sklepami pamiatkowymi, dzieki ktorym zostaly nam nie tylko piekne wspomnienia z egzotycznej Boliwii, ale rowniez i pare innych rzeczy |
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 27 odwiedzający (30 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|