Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Cuba - Maria la Gorda
Po drodze do naszego nastepnego celu zatrzymalismy sie na chwilke w stolicy regionu - Pinar del Rio, gdzie nie oparlismy sie pokusie zwizytowania lokalnej wytworni rumu
I gdzie z ciekawoscia podziwialismy w pelni zautomatyzowane napelnianie buteleczek
Zastanawiajac sie przy okazji ile musi byc pijakow na tym naszym swiecie, zeby to potem wszystko wyproznic
Glownym jednak celem naszej dalszej podrozy byl osrodek wypoczynkowy polozony nad najbardziej na zachod wysunieta zatoka kraju
I juz praktycznie dalej jechac sie nie dalo
Nazywal sie Maria la Gorda, od imienia wenezuelskiej pieknosci porwanej przez piratow i uwiezionej w tym miejscu
Ktora miala jednak wielki zmysl do interesu i zaproponowala sprowadzenie tutaj wielu swoich uroczych kolezanek
Urzadzajac w tym idylicznym miejscu osrodek rozrywki dla spragnionych wilkow morskich
I podobno nawet niezle sobie z tego zyla, a slawa jej urody i goscinnosci obiegla cale Karaiby przyciagajac tlumy wizytorow
Teraz jest to jeden z najbardziej odludnych zakatkow Kuby
A znajduje sie tam jedynie osrodek wypoczynkowo-nurkowy
Dla spragnionych ciszy i spokoju turystow oraz entuzjastow nurkowania, jako ze rafa koralowa w tym miejscu jest wyjatkowo bogata
Rowniez i nam nie pozostalo wiec nic innego jak tylko oddac sie tej relaksujacej atmosferze
I w tej pieknej tropikalnej scenerii
Doczekac zachodu slonca
Spedzajac na plazy ostatnie chwile konczacego sie dnia
Kolejny dzien zaczal nam sie wizyta w tamtejszym parku narodowym
Najpierw ruszylismy srodkiem tropikalnego lasu
Co wcale nie bylo takie proste ze wzgledu na koralowe pochodzenie tego terenu
Bo oprocz ciaglego balansowania z koralowca na koralowiec trzeba bylo rowniez bardzo uwazac na podrozujace razem z nami kraby
Z ktorych czesc probowala odstraszyc nas grozna mina
Inne chowaly sie sprytnie wsrod koralowcow
A wszystkie i to w ilosciach przeliczanych na tysiace, podazaly w strone morza
Aby jak co roku o tej porze, dac tam zycie swojemu potomstwu
Po tym naszym kilkugodzinnym, karkolomnym marszu i na domiar zlego w tropikalnym upale
Dotarlismy wreszcie do dziury w ziemi, bedacej poczatkiem lancucha szeregu jaskin
I z ulga zapuscilismy sie w te chlodne czeluscie
Pelne najrozniejszych formacji skalnych
Tworzacych niecodzienny wystroj tego podziemnego krolestwa
Czesto mieniace sie wieloma kolorami
Dodajac tym specyficznego charakteru temu miejscu
Od czasu do czasu jaskinie rozswietlaly sie promieniami slonecznymi wpadajacymi przez zerodowane skaly
Ale tylko w tych najciemniejszych zakatkach ukrywali sie typowi przedstawiciele tamtejszej fauny
Zreszta nie jedyni, bo i ta mala zabka wybrala sobie na mieszkanie tamtejsze jaskinie
Po dlugim bladzeniu podziemnymi korytarzami
Dotarlismy na koniec do zrodel malej rzeczki wyplywajacej z jaskin, co rowniez stanowilo niecodzienny obrazek
Potem byl juz tylko powrot ta sama droga, a jedynym znakiem ludzkiej obecnosci na tym terenie byla mala chatka przy wejsciu do parku
Stamtad popedzilismy nad morze do podobno tez wielkiej tamtejszej atrakcji, jaka stanowilo to naturalne akwarium, odgrodzone od morza rafa, a zawierajace kilka gatunkow kolorowych rybek
Dla nas jednak duzo atrakcyjniejsza w tym momencie okazala sie wspaniala plaza, na ktorej zatrzymalismy sie na krotka kapiel
Woda byla cudowna i z przyjemnoscia zanurzylismy w niej swoje przegrzane dlugimi marszami stare kosci
A to juz z powrotem na terenie naszego osrodka, gdzie niestety nie bylo zbyt dobrego kapieliska, poniewaz plaza wygladala tylko ladnie z zewnatrz, a juz w wodzie zamieniala sie na kamienista rafe
Ktora zreszta postanowilismy troche bardziej zbadac
I jeszcze tego samego popoludnia wybralismy sie lodka na snorklowanie, podczas ktorego moglismy podziwiac piekne kolory podwodnego zycia
No a wieczor zastal nas znowu spacerujacych po naszej plazy
W ostatnich promieniach zachodzacego slonca
A te piekne chwile uczcilismy pozegnalnym drinkiem rumowym z Pinar del Rio
Bo to byl juz nasz ostatni wieczor w tym pieknym i egzotycznym miejscu
Nastepnego dnia zostal juz tylko czas na ostatni rzut oka na biala plaze
Oraz blekitne bezdroza Morza Karaibskiego, w ktorych na prozno wypatrywalem kolejnego transportu kolezanek pieknej Mari z Venezueli
Nie zostalo wiec nic innego jak tylko zabierac swoj dobytek i ruszac w droge powrotna
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (2 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|